Grzybice i drożdżycę wciąż leczy się antybiotykami. Faktycznie kuracje tego typu bywają skuteczne, ale grzyby (niestety) mają to do siebie, że dość szybko uodparniają się na antybiotyki. Skupienie się na lekach, nie tylko antybiotykach zresztą, nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem, toteż ich stosowanie powinno być zaledwie jednym z elementów naszego przeciwgrzybiczego (anty drożdżakowego) planu. Oprócz antybiotyków, które „zabijają” wszystko, a więc również bardzo pożyteczną florę stojącą na straży naszego zdrowia (pożyteczna flora wspomaga system immunologiczny) w leczeniu drożdżycy wykorzystywane są też leki przeciwgrzybicze o nieco innym, niż antybiotyki, działaniu. Należą do nich leki takie jak ketokonazol, clotrimazol czy lamisil. W zdecydowanej większości przypadków są one dość dobrze tolerowane, ale mogą powodować sporo skutków ubocznych. W naszym interesie leży więc sięgnięcie po naturalne środki przeciwgrzybicze, do których należą m.in. opisany w jednym z poprzednich postów czosnek, czy wyciąg z pestek grapefruita.
Zioła leczące drożdżycę
Zioła, owoce i warzywa, a w każdym razie na pewno niektóre ich składniki, bywają bardzo przydatne w zwalczaniu wszelkich infekcji grzybiczych. Na pewno warto jeść czosnek, kurację przeciwgrzybiczą można też wzbogacić o wyciąg z pestek grapefruita czy olejek z wiesiołka. Przydatny bywa wyciąg z aloesu, wyciąg z brokułów czy srebro koloidalne. Pokarmy warto przyprawiać oregano, a od czasu do czasu profilaktycznie sięgnąć po żeń-szeń. Kuracje ziołowe warto przeprowadzać rotacyjnie tj. zmieniając składniki co kilka dni dzięki czemu grzyby nie uodpornią się (niestety pod tym względem są bardzo wytrwałe) na zwalczające je składniki ziół.
Działania ochronne
Czy to przyjmowanie leków, czy kuracja ziołami mogą nieco obciążyć organizm, co odbija się najczęściej na wątrobie (to ona de facto odpowiada za większość procesów oczyszczających). Wątrobie można i należy pomagać, również sposobami naturalnymi. Pracę wątroby wspomaga czosnek, pomaga jej też oliwa z dodatkiem soku z cytryny. W razie potrzeby zawsze można też sięgnąć po sylimarol lub inny, podobnie działający, farmaceutyk.
Przy okazji po raz kolejny podkreślę rolę wody – należy pić ją w naprawdę dużych ilościach. Nie ma mowy oczywiście o wlewaniu w siebie hektolitrów wody, po prostu w ciągu całego dnia należy popijać ją małymi łyczkami nie zostawiając nic na dzień następny – w „rozszczelnionej” wodzie mineralnej momentalnie namnażają się drobnoustroje.
Probiotyki
Po każdym zmasowanym ataku tj. po kuracji lekami czy też ziołami organizm warto wzmocnić dostarczając mu probiotyków tj. zdrowych i niezbędnych mu drobnoustrojów. Pod pojęciem probiotyków nie kryją się bynajmniej jogurty, od których aż uginają się sklepowe półki. Lepszym probiotykiem jest zwykły kefir, czy zsiadłe mleko (o ile można jeszcze takie dostać) niż sztuczny, słodzony plastikowy napój pseudo-jogurtowy. Jogurt można też z powodzeniem przyrządzić samemu. Wystarczy kupić starter – tabletkę z kulturami bakterii zamieniającymi mleko w doskonały, naturalny probiotyk.