Leczenie drożdżycy – Dieta

Trochę o diecie już pisałam, ale dla uporządkowania wiadomości powtórzę: drożdże uwielbiają cukier. Przede wszystkim cukier rafinowany i wszystkie cukry proste. Chcąc się ich pozbyć, a przynajmniej ograniczyć ich populację powinniśmy wyeliminować z diety cukier, co wcale nie jest takie proste, bo uzależnienie od słodkości robi swoje zbierając przy okazji ogromne żniwo w postaci rosnącej liczby zachorowań na cukrzycę, plagi nadwagi i otyłości oraz stale rosnącej liczbie chorób o charakterze grzybiczym.
Dodam jeszcze, że zamiana cukru na sztuczne słodziki wcale nie jest dobrym rozwiązaniem, bo wcale nie eliminuje psychicznego uzależnienia od słodyczy, a słodziki same w sobie też nie należą do zdrowych składników pokarmowych – są najzwyczajniej w świecie sztuczne, a chyba nie chcemy się podtruwać dbając o zdrowie (i zwalczenie drożdży).

Co robić?

Na pewno odstawić cukier i słodycze w czystej postaci. To nie będzie łatwe, ale z czasem, przy odrobinie silnej woli, musi się udać. Jeśli już musimy zjeść coś słodkiego jedzmy cukier w postaci naturalnej tj. na przykład jabłko bądź inny owoc. Owoce są bardzo bogatym źródłem cukrów prostych i w charakterze zamiennika dla cukru warto je wykorzystać, choć oczywiście w ograniczonej ilości, bo i one są pożywka dla drożdży.
Chcąc wyleczyć drożdżycę i wyeliminować cukier (a przy okazji inne szkodliwe „uszlachetniacze”) musimy przede wszystkim wyrobić w sobie nawyk uważnego studiowania etykietek produktów, które kupujemy w sklepie. Nawet śladowe ilości cukru powinny te produkty dyskwalifikować. Odstawiamy więc wszelkie ketchupy, musztardy, gotowe jedzenie w postaci hamburgerów czy chipsów. Unikamy pieczywa, które jest wyśmienitą pożywką dla drożdży, bułek, makaronów i oczyszczanego ryżu. Jeśli już musimy zjeść coś takiego lepiej kupować produkty z jak największą zawartością dodatków nierafinowanych tj. pełnoziarniste pieczywo czy dziki ryż, choć znając życie ich jakość również jest średnio zadowalająca.
Nie muszę chyba dodawać, że zaleceniem numer jeden jest unikanie alkoholu, który bardzo sprzyja drożdżom (a przy okazji obniża odporność), koniecznie należy też zredukować spożycie octu, a najlepiej wyeliminować go całkowicie.
Radzę unikać również soi, mleka i sztucznych (plastikowych) przetworów mlecznych i to nawet w postaci tzw. naturalnych jogurtów, które z naturą maja niewiele wspólnego (chyba jedynie nazwę).

Co jeść?

Wiemy już czego unikać, ale coś przecież jeść trzeba. Wybór wbrew pozorom mamy całkiem spory. W diecie mającej na celu ograniczenie czy wręcz eliminację drożdżaków trzeba postawić na pożywienie wysokobiałkowe, jeść sporo ryb i mięs (jak najmniej przetworzonych, najlepiej kupowanych u zaufanych sprzedawców). Bardzo ważne: trzeba stale zwracać baczną uwagę na świeżość pokarmów. Tzw. druga świeżość (pamiętacie z Bułhakowa?) nie istnieje. Jedzenie jest albo świeże albo nie, nie muszę chyba dodawać, że to drugie aż roi się od chorobotwórczych drobnoustrojów.
Mięso to oczywiście nie wszystko. Trzeba je uzupełnić o duże ilości warzyw. Warzywa to również węglowodany, ale nie tak znowu łatwo dostępne dla drożdży, dodatkowo neutralizują one w pewnym stopniu białko, regulują gospodarkę hormonalną, poprawiają pracę jelit, a to ostatnie również jest w przypadku drożdżycy nie bez znaczenia. Regularne opróżnianie jelit gwarantuje przewodowi pokarmowemu optymalne warunki pracy, przyczynia się też do zmniejszenia zagrożenia wtórnymi zakażeniami (zalegające w jelitach resztki rozkładają się, wydzielają toksyny i stają się pożywką dla „złych” bakterii).

Priorytet: poprawa trawienia

Do tej kwestii można podchodzić bardzo różnie. Jedni przede wszystkim wzbogacają pożywienie o błonnik – co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, bo błonnik może zalegać w jelitach, inni sięgają po ziółka ułatwiające trawienie. Ja osobiście zalecałabym przede wszystkim zjadanie prawidłowo skomponowanych pokarmów tj. np. sałatek warzywnych z odrobiną mięsa bądź też mięsa lub ryb z gotowanymi warzywami. To powinno wystarczyć by zyskać poprawę. Dla lepszego efektu do większości potraw warto dodać choć odrobinę czosnku, który ułatwia trawienie i ma właściwości przeciwgrzybicze.
Jeśli chodzi o inne połączenia tj. łączenie białek z węglowodanami, tłuszczami, etc. radziłabym przede wszystkim poeksperymentować. Eksperymenty kulinarne są w gruncie rzeczy bardzo łatwe i dość szybko stwierdzimy na ich podstawie jakie połączenia i jakie pokarmy nam służą, a jakich lepiej unikać.

Woda, woda i jeszcze raz woda

Oczywiście bez dodatków i na pewno nie z kranu – woda w trakcie takiej kuracji jest niezbędna, dzięki niej na bieżąco oczyszczamy organizm i to nie tylko z resztek, nie tylko z pozostających w nim toksyn będących pozostałościami po zjadanych pokarmach czy produktami ubocznymi trawienia i przemiany materii – woda pomaga w usuwaniu drożdży i innych drobnoustrojów „wyniszczonych” niskocukrową zdrową dietą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *